Brexitowy zawrót głowy
„Brexitowanie” trwa nadal. Na ostatnim posiedzeniu brytyjskiego parlamentu posłowie przeciwni Brexitowi zablokowali możliwość trzeciego głosowania nad warunkami wyjścia z UE. Determinacja oponentów jest na tyle duża, że skłonni są sięgać do historycznych precedensów w zakresie praktyki parlamentarnej w celu zapobieżenia „Brexitowi” (chodzi o użytą tylko kilka razy od 1604 roku zasadę, że parlament nie powinien głosować wielokrotnie nad tą samą ustawą). Może to teoretycznie przybliżyć przesunięcie brexitu o nawet kilka lat. Wciąż teoretycznie istnieje jednak ryzyko niekontrolowanego wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty 12 kwietnia (po przesunięciu daty z 29 marca). Na stole jest także data 22 maja, ale tylko w przypadku pozytywnego wyniku głosowania nad porozumieniem rozwodowym w Izbie Gmin.
Jeżeli do 12 kwietnia brytyjski parlament nie zaakceptuje umowy, piłka po raz kolejny będzie po stronie władz UE (a konkretniej przywódców pozostałych państw Unii). Być może unijny konsensus poskutkuje ponownym przesunięciem Brexitu o kilka miesięcy. Jeżeli termin miałby być dłuższy, wówczas warunkiem takiego rozwiązania może być przeprowadzenie kolejnego brexitowego referendum. Z kolei aby „zasłużyć” na późniejszą proponowaną datę wyjścia i zebrać niezbędne minimum do przegłosowaniu brexitu, premier May może być zmuszona wynegocjować lepsze warunki wyjścia, co wydaje się obecnie mało realne. Ponadto nie można wykluczyć scenariusza, w którym obecna szefowa rządu podaje się do dymisji. Oznaczałoby to, że epopeja pt. „Brexit” długo nie zazna swojego końca. Do granicznego terminu pozostaje coraz mniej czasu. Przychodzą na myśl słowa tekstu kultowej piosenki zespołu Europe „Final Countown”, który – oprócz oczywistego nawiązania tytułu do obecnej sytuacji – zadaje w zwrotce retoryczne pytanie: „Czy nic już nie będzie takie samo?”.
Statystyka podpowiada, że władzom Wielkiej Brytanii powinno o wiele bardziej niż unijnym decydentom zależeć na pozostaniu w strukturach Wspólnoty (i przy tym strefie wolnego handlu):
WYNIKI SPÓŁEK
W kraju ruszyły publikacje całorocznych wyników finansowych notowanych na GPW spółek. Z dotychczasowych statystyk wynika, że odsetek firm które pozytywnie zaskoczyły rynek, jak i tych które zawiodły oczekiwania jest niemal identyczny i wynosi po 40%. Pozostałe 20% to wyniki zgodne z prognozami analityków. Proporcje te mogą się zmienić, jako że dopiero niecałe 1/3 emitentów zdążyło przedstawić swoje sprawozdania inwestorom. Do końca sezonu publikacji pozostał jeszcze nieco ponad miesiąc, a jak pokazuje praktyka rynkowa najwięcej spółek decyduje się na przedstawienie sprawozdania w możliwie najpóźniejszym dopuszczalnym terminie.
Podczas, gdy u nas sezon publikacji się dopiero rozkręca, za oceanem inwestorzy koncentrują się już na pierwszym kwartale tego roku.
Wypowiedzi przedstawicieli spółek podczas ostatnio publikowanych wyników nie nastrajały optymizmem. Aż trzy czwarte amerykańskich emitentów, którzy pokusili się o zaprezentowanie swoich prognoz, widzą spadek zysków w pierwszym kwartale. Za przeważająco negatywnym tonem zarządów podążyli analitycy, którzy od początku roku „ścięli” swoje prognozy dla pierwszego kwartału o ok 10%. Obecnie rynek oczekuje spadku zysku na akcję o 3,6%. Jeżeli te prognozy się zrealizują, będzie to pierwszy spadek wyników od drugiego kwartału 2016 r., kiedy zniżkom przewodził sektor energetyczny.
Jednakże, nawet pomimo gorszych wyników niż wcześniej zakładane w tym roku, wycena amerykańskiego rynku nie jest wygórowana i wynosi 16x (C/Z), co oznacza że jest zbliżona do swojej 5-letniej średniej.
Michał Zasadzki
Do pobrania
Komentarz_rynkowy_2019_03_25 |